Wystarcza nawet pobieżna lektura nowych przepisów ustawy transportowej, by dostrzec niejednorodność w określeniu okoliczności wyłączających odpowiedzialność za naruszenie prawa - twierdzi Paweł Smoręda, radca prawny z kancelarii JMRS Radcowie Prawni - jak czytamy w “:Rzeczpospolitej”:. Zawodowi przewoźnicy (choć nie tylko oni) ponoszą odpowiedzialność administracyjno-prawną za naruszenie zasad transportu drogowego oraz odpowiednich przepisów, o ile przewozy wykonywane są pojazdami od 3,5 t dopuszczalnej masy całkowitej lub mają za przedmiot przewóz ludzi. Grożą im za to dotkliwe kary: od 50 do 30 000 zł. Określa je decyzja administracyjna, której nadawany jest rygor natychmiastowej wykonalności. Wysokość kar wyznacza głównie załącznik do ustawy z 6 września 2001 r. o transporcie drogowym (Dz. U. z 2004 r. nr 204, poz. 2088 ze zm.: dalej: ustawa), a zasady odpowiedzialności - art.92,92 a i 93. Początkowo odpowiedzialność ta była niezależna od winy przewoźnika (przedsiębiorcy) czy innych czynników o charakterze podmiotowym. Od 21 grudnia 2005 r., kiedy ustawa wzbogaciła się o art. 92 a, sytuacja ta uległa niewielkiej, lecz z konstrukcyjnego punktu widzenia istotnej zmianie. Otóż za naruszenia dotyczące czasu pracy kierowców i nieposiadanie dokumentów związanych z przewozem karany mógł być - jak za wykroczenie - kierowca przewoźnika. Odpowiedzialność karno-administracyjna kierowcy nie wyłączała równoczesnej finansowej odpowiedzialności administracyjnej przedsiębiorcy. Jednak pryncypialność ustawodawcy obciążającego dotąd wyłącznie przedsiębiorcę (przewoźnika) za naruszenia związane z przewozem została przełamana (art. 92 a ust. 3 ustawy). Najnowszy i zapewne nie ostatni akt ewolucji dokonał się 26 czerwca 2007 r., kiedy weszła w życie ustawa z 26 kwietnia 2007 r. nowelizująca ustawę o czasie pracy kierowców (Dz. U. nr 99, poz. 661). Zmieniła ona art. 92 a ustawy o transporcie drogowym traktujący o współodpowiedzialności kierowcy i przedsiębiorcy (przewoźnika).